Jemy zdrowo, kolorowo, czyli menu małego dziecka

Świeży i pachnący chleb domowej roboty...
Wypłukana, uprażona wcześniej, ugotowana na sypko jaglanka...
Owoce i warzywa z własnego ogródka...
Masło i śmietana od krowy...
Jajko z wolnego wybiegu i kura z "0"...
Czarnuszka, kozieradka i kocimiętka;)

Mam wrażenie, że trochę się w tym wszystkim zapędziłam, zakręciłam i zmęczyłam. Mam wrażenie, że oczekuję od siebie zbyt wiele i nie daje sobie odetchnąć. Uświadamiam to sobie od kilku dni, kiedy po całym ciężkim dniu na nogach, na pełnych obrotach, wśród pieluch, wciąż brudnych garów i klejącej podłogi zapominam o "zdrowym" rozsądku.
Bardzo chce by to co codziennie ląduje na naszych talerzach było zdrowe i było tym o czym myślałam dokonując zakupu. Nie jestem jednak naiwna, wiem co stoi na sklepowych półkach. Moja świadomość nie pozwala mi wierzyć, że w parówkach jest mięso, w lodach śmietana, a czekolada jest z kakao. Dlatego podejmuję to wyzwanie i dzień w dzień kieruję się do sklepów ekologicznych. Tam kupuję produkty nieprzetworzone i potencjalnie pozbawione chemii. Taszczę te siaty w rękach, pcham wózek i zastanawiam się nieustannie co na śniadanie, co na obiad i kolację. A na koniec dnia i tak mam wyrzuty sumienia, że, a to za mało dziś zjedliśmy warzyw, a to, że oleju lnianego nie łyknęliśmy, albo za dużo cukru dosypałam do ciasta na naleśniki gryczane (przepis wkrótce na blogu).
Układanie menu, zakupy, gotowanie, zmywanie, wszystko dla tego, żeby nauczyć Laurę dobrych nawyków żywieniowych. Do tego nauka posługiwania się widelcem i łyżeczką (ta umiejętność nie sprawia mojej córce żadnej trudności). Przegryzanie suszonych owoców i picie z dorosłego kupka. Wszystko po to by...Sama nie wiem, tak czuję, tak chce. Pot się leje po d...,a ja nie umiem podać słoiczka na obiad(nawet gdyby zechciała choć na niego spojrzeć), nie mam sumienia miksować obiadu na papkę, bo chce chodzić do restauracji i nie ganiać za nią z widelcem. Takie marzenia z " W Paryżu dzieci nie grymaszą."

Nasz dzień wygląda przeciętnie, domyślam się, że w każdym domu małego dziecka istnieje podobny harmonogram żywieniowy;). Co prawda u nas nie ma rygoru posiłków, jemy jak zgłodniejemy;).
Dzień zaczynamy od I śniadania. Przypada ono na 7-9 godzinę, z tendencją na 7;)
Wtedy najczęściej spożywamy różnego rodzaju kasze z "wkładką" czyli owocami. Cieszę się jak dziecko jeśli moja córka spożyje przygotowaną przeze mnie jaglankę (przykładowy przepis TUTAJ), kaszę mannę (TUTAJ). Jeśli nie mam ochoty i możliwości by przygotować wariację ww. kasz przygotowuję płatki jaglane, bądź gryczane. Podobne właściwości, a gotowanie trwa dosłownie minutkę. Jemy także owsianki lub orkiszanki;) (przepis TU).

Na II śniadanie najczęściej dobra wędlina, parówka, jajko, jajecznica, kanapka z pomidorem, kozim serem lub owoce. Wszystko zależy co mam w lodówce, a bardzo często jest tam samo światło;) i trzeba kombinować.

Jest godzina 13-sta, a my jesteśmy od dwóch godzin na dworze. Wracamy do domu na zupę. I tu zaczynają się schody;) Jeśli zrobiłam ją wczoraj to jestem w raju, jeśli nie to w czarnej d...dziurze;)
Zazwyczaj króluje u nas wegetariański krupnik z kaszą pęczak i bardzo dużą ilością warzyw, lubimy pomidorówkę z ryżem (lub z oscypkiem TU)  i różne kremy: paprykowy, szparagowy, porowy.

Po zupie mamy drzemkę, a jak wraca tata ok. 16.30 jemy obiad . Laura je to co my, razem z nami. Zawsze są warzywa, czasem mięso, raz w tygodniu świeża ryba (przepis TU). Jest i makaron i ryż z warzywami.

Później do wieczora jeździmy na rowerach, bawimy się piachem lub kąpiemy w misce na balkonie;) Ok. 19stej jest kolacja, a wtedy Laura najchętniej je naleśniki z mąki gryczanej, orkiszowej, placki jaglane (TU ), płatki owsiane z serkiem wiejskim lub po prostu mleko.
Jeśli ktoś szuka przepisów na zdrowe kolacje dla dziecka zapraszam do zakładki "Smacznego" http://mroznytrojwymiar.blogspot.com/search/label/Smacznego%21 lub "kaszka z mleczkiem" http://mroznytrojwymiar.blogspot.com/search/label/kaszka%20z%20mleczkiem które widnieją na dole bloga.

Niestety największy problem mamy z nocą:(
Niestety nadal Laura budzi się dwa razy w nocy na jedzenie (czyt. mleko).
Niestety nie pomogło odstawienie piersi.
Niestety nie pomaga duża kolacja.
Niestety nie da się oszukać się wodą


Komentarze

  1. Rzeczywiście szalejesz. Ja takiej uwagi do jedzenia nie przykładam, czyt. tak zdrowej uwagi :)
    Jeśli odstawiłaś od piersi w nocy to ja powiedziałabym, że winą są zęby. Sugeruję się moją córką. U mnie od jakiegoś czasu znowu jęki w nocy (a był spokój jak wyszły czwórki). Przy trójkach był spokój, a teraz podejrzewam, że idą piątki i jest powtórka z rozrywki. Pocieszam się, że to już ostatnie zęby i będzie potem dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciała żeby to były zęby, ale nie sądzę. W dzień nie ma żadnych oznak na to wskazujących, a w nocy wyciąga rękę po butlę, jak wypiję 100-120 ml to spokojnie zasypia na kolejne 3-4 godz. Jeśli nie podam jedzenia to jęczy przez 15 min. później płacze, a na koniec szlocha i budzi się na dobre....Zaliczyłam już kilka razy nocne seanse zabawy- więc mimo wszystko wolę podać mleko:(

      Usuń
    2. Wiesz, ale w nocy kiedy chcemy spać albo śpimy to ból jest bardziej dokuczliwy i odczuwalny nie sądzisz? :)
      Ale znasz córcię najlepiej, więc musisz sama powalczyć z problemem ;)

      Usuń
  2. Acha i jeśli odstawiłaś od piersi to nie podawaj jej już nic, bo jeśli łyknie pomysł ... to będzie budziła się na wodę

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że ona już "łykła";) Bardzo bym chciała, ograniczyć te karmienia ze względu na jej "brzuszek";)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty