Zupa z botwinki

Po burzy zawsze wychodzi słońce.
W naszym domu po kilkunastodniowej rewolucji w końcu przyszedł czas na normalne jedzenie. Ale delikatna dieta, bez surowych owoców i warzyw nadal nas obowiązuje. W takich sytuacjach najczęściej na naszych talerzach gości królowa obiadu- zupa. Tym razem z botwiny. Robiłam ją po raz pierwszy i nie do końca zaspokoiła moje kulinarne oczekiwania. Wolę chłodnik. Smak tego, którego kosztowałam w schronisku nad Morskim Okiem kilka lat temu niezapomniany i niedościgniony. Na pewno będę próbowała odzyskać tamten smak w swojej kuchni, a może to składnik unikalny-wspomnienia, sprawia, że pamiętam ten smak wyjątkowo?;)


Składniki:
- 1litr wywaru warzywnego z młodej włoszczyzny,
- pęczek botwiny,
- pół cytryny,
- pół szklanki jogurtu naturalnego lub śmietany,
- 2 liście laurowe,
- 5 ziaren ziela angielskiego,
- szczypta kozieratki,
- szczypta cukru,
- sól, pieprz.


Wykonanie:
Młodą włoszczyznę zalewam wodą, solę, pieprzę i gotuję do miękkości warzyw. Wyjmuję warzywa, marchew kroję na plasterki i wrzucam z powrotem do wywaru. Botwinę kroję wraz z liśćmi i wkładam do garnka. Dodaję przyprawy i wyciśnięty sok z cytryny- dla zachowania koloru buraczkowego. Po 15 min. zabielam zupę śmietaną (najpierw zahartowując ją tj wlewając do śmietany chochlę zupy a po wymieszaniu wszystkiego wlewam śmietanę do zupy). Barszcz chwilę gotuję i wyłączam.


Podaję z z łyżeczką jogurtu i koperkiem:)

Smacznego!!

Komentarze

Popularne posty