ZIMOWE PRZESILENIE
Żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce.
Od kilku dni mam trudności z napisaniem nowego posta, mam kilka tematów, które chciałabym podjąć, kilka chwytliwych tytułów, zaczynam pisać i tracę wątek. Być może z tym będzie podobnie, ale nie tracę wiary ;);)
Od kilku dni, a dokładnie od powrotu z gór, wprowadzam do naszego życia PLAN DNIA. Wszystkie codzienne czynności wprowadzane są regularnie i o stałych porach. Już wcześniej wiedziałam, że to bardzo ważne dla małego dziecka, że daje mu to poczucie bezpieczeństwa, ale nie myślałam, że tak ułatwia życie młodej matki....
Nigdy wcześniej nie czytałam poradników, wszystkie, które do tej pory otrzymałam-najczęściej w prezencie-lądowały w toalecie:)Wydawało mi się, że intuicja podpowie mi co będzie dla nas dobre. Do czasu...
Przez siedem miesięcy życia mojej córki jakoś sobie radziłyśmy, aż przyszedł moment totalnego załamania. Laura nie spała w dzień, a w nocy zasypiała po 22.00 po długiej i męczącej walce. Najczęściej budziła się po trzech godzinach snu i niekoniecznie chciała wrócić do swojego łóżeczka.
W górach moja cierpliwość się skończyła...
Teraz o pewnych godzinach wkładam ją do wózeczka i gadamy sobie, aż do znudzenia...takim sposobem zyskałam 20-30min rano i wieczorem:) Moja córka jest po tych drzemkach innym dzieckiem: spokojnym, uśmiechniętym i chętnym do samodzielnej zabawy. Wcześniej zmęczenie powodowało, że była rozdrażniona i na niczym nie potrafiła się skupić.
Wprowadziliśmy do jej diety wieczorną kaszkę, która przedłużyła jej nocny sen do 6-7 godz. co dla mnie jest jak głęboki oddech na szczycie osmiotysięcznika.
Niestety wszystkie te zmiany wymagają czasu i cierpliwości, ale jestem gotowa na poświęcenie:)bo wydaje mi się, że to działanie to jak dobrze oprocentowana lokata, zysk przyniesie po czasie i może obędzie się bez Super Niani:)
Od kilku dni mam trudności z napisaniem nowego posta, mam kilka tematów, które chciałabym podjąć, kilka chwytliwych tytułów, zaczynam pisać i tracę wątek. Być może z tym będzie podobnie, ale nie tracę wiary ;);)
Od kilku dni, a dokładnie od powrotu z gór, wprowadzam do naszego życia PLAN DNIA. Wszystkie codzienne czynności wprowadzane są regularnie i o stałych porach. Już wcześniej wiedziałam, że to bardzo ważne dla małego dziecka, że daje mu to poczucie bezpieczeństwa, ale nie myślałam, że tak ułatwia życie młodej matki....
Nigdy wcześniej nie czytałam poradników, wszystkie, które do tej pory otrzymałam-najczęściej w prezencie-lądowały w toalecie:)Wydawało mi się, że intuicja podpowie mi co będzie dla nas dobre. Do czasu...
Przez siedem miesięcy życia mojej córki jakoś sobie radziłyśmy, aż przyszedł moment totalnego załamania. Laura nie spała w dzień, a w nocy zasypiała po 22.00 po długiej i męczącej walce. Najczęściej budziła się po trzech godzinach snu i niekoniecznie chciała wrócić do swojego łóżeczka.
W górach moja cierpliwość się skończyła...
Teraz o pewnych godzinach wkładam ją do wózeczka i gadamy sobie, aż do znudzenia...takim sposobem zyskałam 20-30min rano i wieczorem:) Moja córka jest po tych drzemkach innym dzieckiem: spokojnym, uśmiechniętym i chętnym do samodzielnej zabawy. Wcześniej zmęczenie powodowało, że była rozdrażniona i na niczym nie potrafiła się skupić.
Wprowadziliśmy do jej diety wieczorną kaszkę, która przedłużyła jej nocny sen do 6-7 godz. co dla mnie jest jak głęboki oddech na szczycie osmiotysięcznika.
Niestety wszystkie te zmiany wymagają czasu i cierpliwości, ale jestem gotowa na poświęcenie:)bo wydaje mi się, że to działanie to jak dobrze oprocentowana lokata, zysk przyniesie po czasie i może obędzie się bez Super Niani:)
BRAWO!!! Ale wytrwaj, proszę!!!
OdpowiedzUsuńPostaram się..
OdpowiedzUsuń