7 sposobów na relaks dla matki karmiącej;)
Jak trudno znaleźć choć chwilę dla siebie wie każda matka. Moja pierworodna córka nie respektuje żadnych zasad, to ona układa plan dnia i nadaje mu ostateczny charakter:) Zdarzają się na szczęście takie momenty, kiedy mogę pozwolić sobie na chwileczkę zapomnienia. I co wtedy?
Najczęściej zmywam górę brudnych naczyń, czasem włączam pranie, a niekiedy składam (bo już nie prasuję), często idę wziąć szybki prysznic.
Laura postanowiła dziś pójść spać o wyjątkowo wczesnej porze, a ja dzięki temu uświadomiłam sobie, że cały czas się spieszę, że nie daję sobie luzu, że trudno mi jest się odprężyć i po prostu odpocząć. Szybko się myję, wycieram i biegnę do kolejnych zajęć na pełnych obrotach, bo jutro mogę nie mieć czasu, żeby zmyć z podłogi rozlany sok, pozamiatać rozsypane rodzynki, czy wyparzyć butelkę.
Szczytem marzeń jest dla mnie zrobienie zakupów bez towarzystwa córki, czy maseczka na twarzy:), ale kiedy dom jest nieco ogarnięty, dziecko najedzone i ucina wyczekaną i wypracowaną przez matkę drzemkę w ciągu dnia to:
1. Robię sobie KAWĘ. Każdego dnia około godziny 11stej zaczynam permanentnie myśleć o kawie. Niestety nie zaspokaja mnie smak rozpuszczalnej z zimnym mlekiem. To dla mnie bardzo ważny element dnia. Kawa musi być przyrządzona w odpowiedni sposób. Ja korzystam z kawiarki, używam filtrowanej wody i dobrej, mocnej, niemieckiej kawy;)
Do tego mleko, koniecznie podgrzane i spienione. Kawę podaję w ładnej filiżance lub w wysokiej szklance. Mój mąż zrozumiał fenomen "mojej" kawy dopiero po kilku latach znajomości i teraz nie popełnia już błędów przeszłości czyt. kawa po turecku w zwykłej szklance;)
Kawa musi być gorąca, pachnąca, bo tylko taka daję mi namiastkę kawiarnianego klimatu. Celebruję tę chwilę, oddaję się jej w pełni, delektuję smak i zapach, do pełni szczęścia brakuje mi wtedy tylko codziennej prasy, której nie kupuję już od ponad roku - z oczywistych przyczyn;)
2. Jeśli moja córka śpi od ponad 15 min. jest szansa, że pośpi kolejne, wtedy włączam "DRUGIE ŚNIADANIE MISTRZÓW", program, który mnie inspiruje i ciekawi. Nie oglądam tv, rzadko coś mnie zainteresuje na tyle, by poświęcić swój jakże cenny wolny czas. Wszystkie uwielbiane niegdyś seriale, przestały mieć teraz dla mnie znaczenie i nie przedstawiają żadnej wartości, a cena jaką płacę za obejrzenie choć jednego odcinka jest wyjątkowo wysoka i przekłada się na czas poświęcony ukochanej córce. Marcinowi Mellerowi, który prowadzi w/w program jestem wierna od początku. Inteligentne rozmowy, trudne tematy, literatura, film, na które nie mam teraz zupełnie czasu, ale nadal mam potrzebę bycia na bieżąco. Nieważne, że nie widziałam od roku żadnego filmu, o którym słyszałam w programie, ważne że kojarzę tytuł i wiem co się dzieję na świecie. Taka utopijna pseudointelektualistka ze mnie;);)
3. "Kochanie, zostaniesz z Laurą? Skoczę do Biedronki na zakupy"! To wyjątkowo często powtarzające się pytanie kieruję do męża zawsze wtedy kiedy mam ogromną potrzebę oddania się niczym nie zmąconym zakupom. Ktoś by mógł pomyśleć, że proszę męża o dyspensę na godzinę tylko po to by dźwigać ciężkie siaty z wodą, pieluchami i jabłkami. O nie!!Chodzi o coś zupełnie innego!! O moje nowe, niespodziewane uzależnienie od zakupów w LUMPEKSIE. Pisałam już o tym tutaj.
Nikt kto mnie zna nie przypuszczał by, że to mnie dopadnie. A jednak. Każda okazja jest dla mnie dobra, by wydać kilka złotych na sukienki dla Laury. Moje oko stało się już na tyle sprawne w wyszukiwaniu perełek, że po powrocie do domu zachwycam się łupami jeszcze przez godzinę. Chwalę się wszystkim nabytą garderobą i ciesze jak dziecko. Zaspokaja to moją ciągłą potrzebę nowości i daje satysfakcję na tyle, że prawie w ogóle nie odwiedzam galerii;) Zakupy używanej odzieży dają mi jednak do myślenia. W naszym 70 tysięcznym mieście jest ogromna galeria, w niej sklepy pełne nowych ubrań, do tego kilkanaście sklepów w centrum i niezliczona ilość second handów. Wszędzie pełne wieszaki i pudła rzeczy. Czasem zupełnie nie zniszczonych. Bardzo dużo z metkami H&M i wszystko to produkowane w Azji i Chinach. Biliardy ciuchów, miliony małych rączek pracujących za miskę ryżu, a my kupujemy, zakładamy dwa razy, wyrzucamy... Wcześniej nie zastanawiałam się na tym, ile produkuje się rzeczy, na jak wielką skalę. Człowiek do życia nie potrzebuje tak wiele. Rozumiem zasady kapitalizmu, studiowałam ekonomię, ale w głębi duszy to mnie przeraża. Mam przed oczami świat zalany śmieciami...
4. Laura na spacerze z babcią, albo tatą to ja szybko sprawdzam przepis. Mam w lodówce cukinię, to wpisuję w wyszukiwarkę i szukam nowego przepisu. Coś czego jeszcze nie robiłam, coś co ładnie wygląda na zdjęciu, coś co zjemy na obiad ze smakiem. Bo uwielbiam GOTOWAĆ, ale nie smażyć kotlety i strugać pyry, tylko próbować czegoś nowego. Czasem zainspiruję mnie zawartość lodówki, czasem Ania Starmach, a czasem jakaś blogerka kulinarna;) Chciałabym, żeby w naszym domu jadło się zdrowo i smacznie. Dlatego cały czas poszukuję nowych smaków i przepisów, którymi mogę się podzielić na blogu. Blog też pozwala mi odszukać dany przepis i powtórzyć coś, co nam wyjątkowo zasmakowało, jak np. makaron, czy polędwiczki.
5. Kiedy zjedliśmy obiad, zaliczyliśmy popołudniowy spacer, wieczorną kąpiel i udało nam się uśpić dziecko idziemy z mężem na balkon. Spędzamy tam wszystkie letnie wieczory. W tym roku oprócz kwiatów posialiśmy zioła i pomidorki, rozłożyliśmy sztuczną trawę (dla bezpieczeństwa potomka-rzecz jasna:)). Marzy mi się ogród i taras, ale póki co cieszę się z balkonu;). Chciałabym mieć drewnianą podłogę i wypasiony ratanowy wypoczynek. Do tego leżaki i hamak;) Balkon z widokiem na park, lampiony i mojito w dłoni.
6. Żeby nie było, że relaksuje się jedynie bez córki...kolejną ulubioną pozycją jest TANIEC. Tańczymy przy każdej okazji, po śniadaniu i przed kąpielą, do każdej muzyki, nawet do "Ona tańczy dla mnie".
Ostatnio jesteśmy fankami piosenki o wymownym tytule "Śmiech uleczy Cię".
7. BLOGOWANIE to bardzo relaksująca czynność, która niestety wymaga czasu...
*wszystkie zdjęcia pochodzą z http://www.pinterest.com/
Najczęściej zmywam górę brudnych naczyń, czasem włączam pranie, a niekiedy składam (bo już nie prasuję), często idę wziąć szybki prysznic.
Laura postanowiła dziś pójść spać o wyjątkowo wczesnej porze, a ja dzięki temu uświadomiłam sobie, że cały czas się spieszę, że nie daję sobie luzu, że trudno mi jest się odprężyć i po prostu odpocząć. Szybko się myję, wycieram i biegnę do kolejnych zajęć na pełnych obrotach, bo jutro mogę nie mieć czasu, żeby zmyć z podłogi rozlany sok, pozamiatać rozsypane rodzynki, czy wyparzyć butelkę.
Szczytem marzeń jest dla mnie zrobienie zakupów bez towarzystwa córki, czy maseczka na twarzy:), ale kiedy dom jest nieco ogarnięty, dziecko najedzone i ucina wyczekaną i wypracowaną przez matkę drzemkę w ciągu dnia to:
1. Robię sobie KAWĘ. Każdego dnia około godziny 11stej zaczynam permanentnie myśleć o kawie. Niestety nie zaspokaja mnie smak rozpuszczalnej z zimnym mlekiem. To dla mnie bardzo ważny element dnia. Kawa musi być przyrządzona w odpowiedni sposób. Ja korzystam z kawiarki, używam filtrowanej wody i dobrej, mocnej, niemieckiej kawy;)
Do tego mleko, koniecznie podgrzane i spienione. Kawę podaję w ładnej filiżance lub w wysokiej szklance. Mój mąż zrozumiał fenomen "mojej" kawy dopiero po kilku latach znajomości i teraz nie popełnia już błędów przeszłości czyt. kawa po turecku w zwykłej szklance;)
Kawa musi być gorąca, pachnąca, bo tylko taka daję mi namiastkę kawiarnianego klimatu. Celebruję tę chwilę, oddaję się jej w pełni, delektuję smak i zapach, do pełni szczęścia brakuje mi wtedy tylko codziennej prasy, której nie kupuję już od ponad roku - z oczywistych przyczyn;)
2. Jeśli moja córka śpi od ponad 15 min. jest szansa, że pośpi kolejne, wtedy włączam "DRUGIE ŚNIADANIE MISTRZÓW", program, który mnie inspiruje i ciekawi. Nie oglądam tv, rzadko coś mnie zainteresuje na tyle, by poświęcić swój jakże cenny wolny czas. Wszystkie uwielbiane niegdyś seriale, przestały mieć teraz dla mnie znaczenie i nie przedstawiają żadnej wartości, a cena jaką płacę za obejrzenie choć jednego odcinka jest wyjątkowo wysoka i przekłada się na czas poświęcony ukochanej córce. Marcinowi Mellerowi, który prowadzi w/w program jestem wierna od początku. Inteligentne rozmowy, trudne tematy, literatura, film, na które nie mam teraz zupełnie czasu, ale nadal mam potrzebę bycia na bieżąco. Nieważne, że nie widziałam od roku żadnego filmu, o którym słyszałam w programie, ważne że kojarzę tytuł i wiem co się dzieję na świecie. Taka utopijna pseudointelektualistka ze mnie;);)
3. "Kochanie, zostaniesz z Laurą? Skoczę do Biedronki na zakupy"! To wyjątkowo często powtarzające się pytanie kieruję do męża zawsze wtedy kiedy mam ogromną potrzebę oddania się niczym nie zmąconym zakupom. Ktoś by mógł pomyśleć, że proszę męża o dyspensę na godzinę tylko po to by dźwigać ciężkie siaty z wodą, pieluchami i jabłkami. O nie!!Chodzi o coś zupełnie innego!! O moje nowe, niespodziewane uzależnienie od zakupów w LUMPEKSIE. Pisałam już o tym tutaj.
Nikt kto mnie zna nie przypuszczał by, że to mnie dopadnie. A jednak. Każda okazja jest dla mnie dobra, by wydać kilka złotych na sukienki dla Laury. Moje oko stało się już na tyle sprawne w wyszukiwaniu perełek, że po powrocie do domu zachwycam się łupami jeszcze przez godzinę. Chwalę się wszystkim nabytą garderobą i ciesze jak dziecko. Zaspokaja to moją ciągłą potrzebę nowości i daje satysfakcję na tyle, że prawie w ogóle nie odwiedzam galerii;) Zakupy używanej odzieży dają mi jednak do myślenia. W naszym 70 tysięcznym mieście jest ogromna galeria, w niej sklepy pełne nowych ubrań, do tego kilkanaście sklepów w centrum i niezliczona ilość second handów. Wszędzie pełne wieszaki i pudła rzeczy. Czasem zupełnie nie zniszczonych. Bardzo dużo z metkami H&M i wszystko to produkowane w Azji i Chinach. Biliardy ciuchów, miliony małych rączek pracujących za miskę ryżu, a my kupujemy, zakładamy dwa razy, wyrzucamy... Wcześniej nie zastanawiałam się na tym, ile produkuje się rzeczy, na jak wielką skalę. Człowiek do życia nie potrzebuje tak wiele. Rozumiem zasady kapitalizmu, studiowałam ekonomię, ale w głębi duszy to mnie przeraża. Mam przed oczami świat zalany śmieciami...
4. Laura na spacerze z babcią, albo tatą to ja szybko sprawdzam przepis. Mam w lodówce cukinię, to wpisuję w wyszukiwarkę i szukam nowego przepisu. Coś czego jeszcze nie robiłam, coś co ładnie wygląda na zdjęciu, coś co zjemy na obiad ze smakiem. Bo uwielbiam GOTOWAĆ, ale nie smażyć kotlety i strugać pyry, tylko próbować czegoś nowego. Czasem zainspiruję mnie zawartość lodówki, czasem Ania Starmach, a czasem jakaś blogerka kulinarna;) Chciałabym, żeby w naszym domu jadło się zdrowo i smacznie. Dlatego cały czas poszukuję nowych smaków i przepisów, którymi mogę się podzielić na blogu. Blog też pozwala mi odszukać dany przepis i powtórzyć coś, co nam wyjątkowo zasmakowało, jak np. makaron, czy polędwiczki.
5. Kiedy zjedliśmy obiad, zaliczyliśmy popołudniowy spacer, wieczorną kąpiel i udało nam się uśpić dziecko idziemy z mężem na balkon. Spędzamy tam wszystkie letnie wieczory. W tym roku oprócz kwiatów posialiśmy zioła i pomidorki, rozłożyliśmy sztuczną trawę (dla bezpieczeństwa potomka-rzecz jasna:)). Marzy mi się ogród i taras, ale póki co cieszę się z balkonu;). Chciałabym mieć drewnianą podłogę i wypasiony ratanowy wypoczynek. Do tego leżaki i hamak;) Balkon z widokiem na park, lampiony i mojito w dłoni.
6. Żeby nie było, że relaksuje się jedynie bez córki...kolejną ulubioną pozycją jest TANIEC. Tańczymy przy każdej okazji, po śniadaniu i przed kąpielą, do każdej muzyki, nawet do "Ona tańczy dla mnie".
Ostatnio jesteśmy fankami piosenki o wymownym tytule "Śmiech uleczy Cię".
7. BLOGOWANIE to bardzo relaksująca czynność, która niestety wymaga czasu...
*wszystkie zdjęcia pochodzą z http://www.pinterest.com/
Oj tak taka kawa czasami jest zbawienna, a zwłaszcza wolna chwila przy niej ;)
OdpowiedzUsuńoj tak!!
OdpowiedzUsuń