12 miesięcy z życia niemowlaka

    Rok temu wydawało mi się, że do pierwszych urodzin naszej córki jest naprawdę sporo czasu. Dziś czuję się nieco zaskoczona i jakby nieprzygotowana. Okoliczności sprawiły, że zrezygnowaliśmy z dużego przyjęcia na rzecz świątecznego śniadania. Będziemy spożywać tort w gronie najbliższej rodziny i celebrować rocznice w towarzystwie kilku osób. Jest mi trochę smutno, bo marzyłam o czymś wyjątkowym i niebanalnym, dlatego postanowiłam, że kolejne urodziny będziemy obchodzić hucznie ;) Laura obchodzi urodziny 9 dni przede mną, więc w przyszłości możemy z tej okazji wyruszyć w podróż do Disneylandu, skoczyć na kremówki do Wadowic, albo po prostu wsiąść na rowery i pojechać do lasu na piknik;) Wiem też, że tort muszę zamawiać z miesięcznym wyprzedzeniem, zwłaszcza kiedy urodziny obchodzi się w okolicy świąt. Niestety wczoraj brutalnie sprowadzono mnie na ziemie, wymarzonego tortu nie będzie, wymyślonego napisu nie będzie, takie informacje podcinają skrzydła i psują humor, ale najważniejsze by rodzina dotarła i mogła cieszyć się z nami smakiem jajka, żuru i wielkanocnej baby;)
    Próbuje zrobić podsumowanie, zebrać myśli i przypomnieć sobie wszystkie nastroje, jakie towarzyszyły nam w ciągu tych 12 miesięcy. Nie wiem, czy takie poczucie jest powszechne wśród rodziców, ale ja mam bardzo mieszane uczucia.
Z jednej strony ten rok był dla mnie wyjątkowo trudny. Spędziłam go w domu (przynajmniej mam takie wrażenie;)), pierwsze sześć miesięcy z dzieckiem przy piersi, a kolejne z dzieckiem przy nodze. Nasza córka jest wyjątkowym dzieckiem, przynajmniej pod względem olbrzymiej potrzeby ciągłego zainteresowania. Już od pierwszych dni nie chciała zostawać nawet na chwilę sama, nie leżała w łóżeczku, nie bawiła się na macie i nie interesowały ją stopy (własne:):):)). Jej naturalnym środowiskiem były objęcia matki. Teraz kiedy stała się samodzielna i wydawać by się mogło, że umiejętność chodzenia spowoduje, że zacznie chodzić własnymi ścieżkami, nadal uwielbia spędzać czas na moich kolanach.To mnie wyjątkowo ogranicza, mam przeświadczenie, że mogłam postępować inaczej, że mogłam pozwolić na to, żeby płakała na dworze kiedy byłyśmy na spacerze i w łóżeczku, mogłam wyznaczać granice, dawać jej znaki, ale nie chciałam! Jestem pewna, że ten upór by się opłacił, choć nie wiem w jakim stopniu mogłoby ją to zmienić.
Z drugiej zaś strony czuję się spełniona i szczęśliwa. Jestem z siebie dumna i mam wrażenie, że macierzyństwo mnie hartuje. Przeżyłam takie dni, które uświadomiły mi jak blisko jest granica zdrowego rozsądku. Czułam, że jedna myśl, jeden krok w złą stronę, a w mojej głowie otworzą się drzwi za którymi jest tylko wielka, czarna dziura, która mnie pochłonie i nie będzie odwrotu.... Wiem, że są kobiety, które macierzyństwo uskrzydla, dla których jest to inspirujące, a jeśli nie to przynajmniej nie obciążające. Może, wynika to z tego, że mają na co dzień pomoc w postaci babci czy dziadka, a może ich dzieci są mniej wymagające, a może po prostu są lepiej zorganizowane...nie wiem:)
    Laura rozwija się prawidłowo, chodzi od dwóch tygodni, ma 4 zęby, jest nad wyraz bystra i umie nami manipulować jak stary dyrektor. Na szczęście od tygodnia lepiej sypia. W ciągu dnia robi sobie dwie drzemki (kolosalna zmian, która wyjątkowo mnie cieszy, musiałam na nią czekać ponad 11 m-cy;)), a w nocy śpi od 22 do 3, a czasem do 4. Uwielbia piosenki dla dzieci, ale nie darzy żadnej miłością dozgonną, jeśli jakąś polubi to słucha jej na okrągło przez tydzień, później łapie się za uszy i pokazuje żeby przełączyć;) Nie ogląda bajek, nudzą ją, nie da się do nich tańczyć;) Od kilku tygodni jest małym przytulaskiem, potrafi przytulić lalę, misia i nasze stopy. Zdarza jej się dać buziaczka, ale musi być w doskonałym humorze. Uwielbia wszystko czym można się posmyrać : ogonek żyrafki albo pędzel do makijażu;)

 


Komentarze

  1. Mała miłosniczka pędzli :) Jak ona go słodko trzyma :) Mała modelka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Konturowanie twarzy ma we krwi;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne to co napisałaś moja malutka za 4 dni kończy roczek i były to najpiękniejsze i najkoszmarniejsze dni ,nie miałam pomocy ze strony rrodziców gdyż mieszkają daleko mąż w pracy ale chętnie zajmował sie małą ale dałam rade, ja mama ktora uczy sie macierzyństwa co dzień kocha swoją córkę najmocniej na świecie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. My matki musimy dawać radę, zwłaszcza kiedy nie możemy liczyć na pomoc dziadków:(!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty