teleinfomania

Postanowiłam coś zmienić w swoim życiu. Uporządkować, ułożyć, podejść świadomie do roli matki i żony. Spojrzałam na siebie z boku, nabrałam dystansu i wysnułam kilka ciekawych wniosków. Większość mnie zaniepokoiła, kilka ucieszyło, a dwa sprawiły, że byłam z siebie dumna. Dziś nie będzie jednak o tym co robię najlepiej, tylko o tym nad czym aktualnie pracuję.
Mój analityczny umysł nie pozwala mi żyć bezmyślnie, zawsze znajdę jakiś powód by coś ulepszyć czy poprawić. Często, przez to "leje się krew", czasem godzinami coś komuś tłumaczę, a niekiedy po prostu to zmieniam.
Moje macierzyństwo, od początku ciąży nie było usłane różami. Złe samopoczucie, nudności, trudny poród, przedłużony pobyt w szpitalu i nieśpiące dziecko z nadprogramową ilością energii:). Przetrwałam i nie zamierzam się gloryfikować, podejrzewam że nie jestem jedyną matką o podobnych przejściach. Staram się nie wspominać trudnych momentów, choć przyznam, że tych radosnych było bardzo niewiele.Teraz kiedy moja córka skończyła półtora roku i staje się fajnym dzieckiem, siadam przed ekranem monitora i przeglądam jej zdjęcia. Zaczyna do mnie docierać co się przez ten czas wydarzyło, co poszło nie tak i dlaczego. Dostrzegam swoje błędy, wyraźnie widzę co zrobiłabym inaczej, nie chce iść tą drogą:).
Oglądałam program "mama kontra mama", beznadziejny format, ale daje mi do myślenia. Każda matka przeświadczona jest o tym, że jest najlepszą mamą na świecie (nie wykluczam!!, że dla własnego dziecka taką właśnie jest), później w trakcie programu okazywało się jak fundamentalne błędy popełniały poszczególne mamy i jak bardzo różniły się od siebie. Bycie matką jest bardzo subiektywne. Nie ma jednoznacznych wzorców, nie ma jednomyślnych poradników, więc my MAMY postępujemy zgodnie z własnym sumieniem i intuicją. Ważne jest też jaki charakter ma nasze dziecko, bo wydaję mi się, że to w znacznym stopniu dyskryminuje nasze postępowanie.
Myślę tak, bo mam wyjątkowe dziecko;) i żeby nasz dzień wyglądał w miarę normalni to muszę być skupiona i zaangażowana.
Ciągłe frustrację i permanentne zmęczenie dawało mi już w kość. Wstawałam rano zła, a później było tylko gorzej. Zaczęłam obserwować co może być przyczyną chronicznego niezadowolenia i co mogę z tym zrobić. Olśniło mnie, niedługo potem:)
Telewizja już dawno przestała mnie kręcić.  Okazało się, jednak że telefon to winowajca moich dziwnych zachowań. Nie umiałam skupić się na codzienności, nie potrafiłam się nią cieszyć i czerpać z niej. Wymagałam od siebie za dużo, chciałam być na bieżąco, czułam presje czasu...stałam się więźniem facebooka, bloggera i "pudelka". W ciągu dnia poza obowiązkami domowymi chciałam zrobić zdjęcia, przygotować je do publikacji, napisać posta, opublikować i poinformować o tym na fb. Okazało się, że robię to kosztem swojego dobrego samopoczucia, wciąż byłam niewyrobiona, dlatego postanowiłam przejść na odwyk, wyluzować się i dać sobie czas, który był przyjemniejszy niż sądziłam. Bo życie toczy się tu i teraz i choć mój avatar istnieje, to ma chwilowy urlop;)I on świetnie mi robi...

Zastanówcie się czy nie jesteście zbyt przywiązani do telefonów, laptopów czy telewizji?

Ps. Kiedy widzę w restauracji dwoje ludzi młodych ludzi, którzy siedzą przy jednym stoliku, naprzeciwko siebie i...nie patrzą sobie w oczy, tylko w ekrany telefonów, to jest mi przykro...



Komentarze

  1. Jesteś bardzo mądrą kobietą, wiesz? :)
    Mam podobnie, z tym, że bloggera już dawno ograniczam, fb nie mam.
    Został mi tylko obowiązek ogarniania dużego domu i podwórka - tego niestety nie mogę sobie darować, bo nikt za mnie tego nie zrobi. Strasznie męczę się siedząc w domu już tyle czasu. Do tego mijam się z mężem, jest zapracowany, to też typ człowieka, który mało rozmawia i mnie to boli, bo ja mam taką potrzebę żeby pogadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawstydziłam się:) Dziękuję za komplement.
      Rozumiem co czujesz, bo wiem jak się czuję jak mąż się spóźnia kilkanaście minut i jest po 16stej. Podziwiam Cię i inne matki, które wychowują dzieci na cały etat i po godzinach.

      Usuń
  2. Bo najważniejsze to we wszystkim znaleźć równowagę :-). Chociaż przynajmniej dla mnie rodzina jest najważniejsza, a blog, FB, post - trudno, napiszę go najwyżej za dwa dni, może będzie spokojniej. Oby nie dać się zwariować :-).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty